Wakacyjny wyjazd do Krotoszyna

W te wakacje oprócz wycieczki śladami świętego Jana Pawła II, to jest spływu kajakowego, nasze duszpasterstwo, tradycyjnie już, miało również ofertę dla miłośników mniej aktywnego wypoczynku. 17 sierpnia wyruszyliśmy do Stanicy Buczyna znajdującej się w okolicy Krotoszyna.

Wielu z nas zna już to miejsce z kilkudniowych majówkowych wypadów, na których nikt nigdy się nudzi. Tym razem spędziliśmy tam okrągły tydzień, choć nie do końca w tym samym składzie ;). Nie od dziś wiadomo, że student to istota zajęta, szczególnie w wakacje, kiedy wreszcie można spędzić trochę czasu z rodziną lub zarobić na „chude miesiące” roku akademickiego. Niemniej mnóstwo Plusów znalazło czas, aby choć parę dni spędzić z dala od cywilizacji, gdzie zasięg sieci komórkowych i internet tylko czasami „zawiewało” z lasu. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Brak „kontaktu ze światem” sprzyjał większemu skupieniu podczas modlitwy i Mszy Świętej. Rytm dnia wyznaczały posiłki oraz spotkania z Bogiem, co z pewnością pozwoliło większości z nas wypocząć oraz zatrzymać się na chwilę, wpatrując się w naturę wokół.

Taka atmosfera sprzyjała długim rozmowom, służącym zarówno rozwojowi duchowemu, ale też zacieśnianiu więzi między nami. Nie było to trudne, ponieważ przebywaliśmy ze sobą w mniejszych niż zazwyczaj grupach. Długie letnie wieczory upływały na grze w siatkówkę, a kiedy na zewnątrz było już ciemno choć oko wykol wracaliśmy do budynku, gdzie zamienialiśmy się w kinomaniaków. Trwające nieraz do bladego świtu maratony służyły wniesieniu czegoś wartościowego do naszego życia, nierzadko jednak miały za zadanie jedynie rozbawić nas do łez lub rozczulić. Na pytanie „Która godzina?” najczęściej padającą odpowiedzią stało się wyrażenie „To tu jest czas? Tutaj czas nie płynie”. W tym zdaniu było dużo racji. Calutki tydzień przeleciał szybko jak z bicza strzelił na zabawach integracyjnych, piciu kawy i herbaty mierzonej w hektolitrach, leżeniu plackiem na kocach oraz prostych domowych obowiązkach. Niejeden kabaret mógłby nam pozazdrościć takiej jakości dowcipów, opowiadanych wszędzie: w kuchni, w pokoju kominkowym, na zielonej trawce czy nawet na boisku do siatkówki! Miejmy nadzieję, że więzi zacieśnione na tym wyjeździe oraz wartości duchowe wyniesione ze Stanicy Buczyna, dadzą nam siłę przy przeciwstawianiu się przeciwnościom w nowym roku akademickim i nikt już nie zada pytania, czym zajmują się współcześni filozofowie 😉