Spotkanie z cyklu franciszkańskiego

II stopień

Rozmawialiśmy na temat rozkrzewiania idei życia Ewangelią. Co oznaczało to dla św. Franciszka? „To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali”. Święty pragnął czynić swoimi gestami i słowem to, czego przykład dawał Jezus, a więc kochać, naśladując Pana, służąc Jemu i ludziom, a także wielbiąc Go modlitwą i pochwałą całego Stworzenia. Również w swym ubóstwie dawał świadectwo wyzwolenia się od ziemskich przywiązań oraz przedkładania dobra bliźnich nad własny komfort istnienia. Dzięki przykładowi życia Ewangelią, która dla Franciszka była najdoskonalszą Regułą zakonną, nie tyle pociągnął za sobą wielu, co raczej przyciągnął ich przed oblicze Boga. W dyskusji staraliśmy się również spojrzeć na sposoby, w jakie nasz patron głosił Chrystusa. Jaki wysnuliśmy wniosek? Otóż największe owoce przynosi prowadzenie własnego życia tak, by oddawać Bogu każdą jego chwilę. Tak właśnie dajemy świadectwo. Wszelkie inne metody („głośne i wyraźne w formie”) dają efekt tylko, gdy my sami stanowimy autentyczny dowód na Jego obecność. Co więc nosimy w sercu? Czy jest to miłość, z którą spoglądamy na Drugiego, chcąc mu przybliżyć kawałek Nieba? Bo jeśli tak, to możemy być pewni, że nasze oczy staną się na tyle wrażliwe, by dobrać zawsze odpowiednie środki ewangelizacji do sytuacji, w jakiej się znajdują inni.

„Najlepszą metodą na głoszenie Ewangelii jest człowiek, który sam doświadcza Jezusa.”

I stopień:

Tym razem animatorzy przenieśli nas w czasy dzieciństwa i wczesnej młodości Biedaczyny z Asyżu. Poznaliśmy jego nazwisko (Bernardone) i chrzcielne imię (Jan). Dowiedzieliśmy się, z jakiej rodziny pochodził, co robił w wolnym czasie, jakie były jego cechy charakteru i czego oczekiwali od niego rodzice. Staraliśmy się zrozumieć młodego, wówczas wcale jeszcze nie świętego, Franciszka. Zwróciliśmy uwagę na podobieństwa między życiem jego a naszym. Okazało się, że Biedaczyna w młodość wiódł prym nad rówieśnikami, był rozpoznawany przez wszystkich, nie stronił od hucznych zabaw i bogatych strojów, a wymykanie się ze znajomymi było dla niego na porządku dziennym. Ważne jest, że mimo wszystkich swoich buntów i ekstrawagancji, od początku ważny był dla niego drugi człowiek – Franciszek powstrzymywał ewentualne bójki wśród znajomych, a żebracy zawsze mogli liczyć na jego pomoc materialną.

Historia naszego patrona skłoniła nas do przemyśleń – co sprawia, że czasem najważniejsza jest dla nas dobra zabawa czy towarzystwo i jak w tym wszystkim nie pogubić się i znaleźć czas dla Boga? Czy jesteśmy w stanie pokazać ludziom naszą wiarę? Jak wykorzystać do tego naszą osobowość?