W dniach 4-6 listopada nasze duszpasterstwo wzięło udział w corocznym wyjeździe integracyjnym do Konarzewa. W piątek późnym popołudniem rozpoczęliśmy wspólną mszą uświęcającą nasz pobyt. Nasyceni duchowym pokarmem, po wzruszającej adoracji zasiedliśmy do stołu z kolacją, którą przygotowali nasi dzielni kuchenni pomocnicy. Nim zakończyliśmy posiłek, naszego duszpasterza czekała niespodzianka – urodzinowe życzenia oraz pyszny tort. Następnie nadszedł czas integracyjnych gier. Choć przyjechało nas wielu (ok. 90 osób), dzięki zabawom prowadzonym przez Mariannę i Kubę, szybko udało się zaznajomić z większością imion uczestników. Mimo że integracja zakończyła się bardzo późno w nocy, najwytrwalsi rozłożyli później planszówki, a na koniec wzięli udział w tradycyjnej grze w pyrę. Po kilku godzinach snu jutrznią i śniadaniem rozpoczęliśmy kolejny dzień. Około południa słuchaliśmy konferencji o. Leonarda na temat buntu szatana i rozeznawania między dobrem a złem. Dowiedzieliśmy się, że Księgę Rodzaju możemy rozumieć jako metaforę relacji Bóg-człowiek. Ten ostatni został stworzony jako osoba stanowiąca sama o sobie, mająca wolną wolę i tęskniąca do relacji z innymi ludźmi. Człowiek jest odpowiedzialny za swoje decyzje, dlatego też powinien za każdym razem konfrontować swój wybór z przykazaniami Bożymi, inaczej, podążając za pokusami, może doprowadzić do autodestrukcji i grzechu ciężkiego. Nawet nasze talenty i ambicje mogą przysłonić nam właściwe cele, rodzinę, Boga. Ojciec Leonard przybliżył nam również sposób działania i motywacje złego ducha. W obliczu ogromnej wiedzy diabła o naszym życiu sami jesteśmy bezbronni, dlatego otrzymujemy od Boga chroniących nas aniołów stróżów. Inną pomocą w pokusach jest modlitwa.
Po konferencji udaliśmy się na jesienny spacer po Konarzewie, rozmawiając i żartując. Czas minął szybko aż do smakowitego obiadu. Następnie nadszedł moment mszy i adoracji. W kolejnych godzinach kontynuowaliśmy integrację przy planszówkach i innych grach oraz nocnych rozmowach. Niektórzy z nas zakończyli swój „dzień” o szóstej rano. W niedzielę wstaliśmy ok. godziny dziewiątej. Po jutrzni i śniadaniu wielu wyjechało już do swoich domów. Inni, spędzając czas przy grach (chyba najpopularniejsze było Czółko, w którym należało podać właściwy tytuł piosenki nuconej przez pozostałych uczestników) , dotrwali do obiadu by krótko po nim w dobrych nastrojach powrócić do Poznania. Na wyjeździe integracyjnym wielu z nas, onieśmielonych na wtorkowych spotkaniach, mogło poznać się od innej strony. Luźna atmosfera sprzyjała wielu zabawnym sytuacjom. Przy grach i w kuchni, na spacerze czy jedząc znikające z prędkością błyskawicy słodycze – mogliśmy zintegrować się i poczuć prawdziwą wspólnotę. Wyjazd chyba każdy z nas może uznać za bardzo udany.