Eucharystia i małżeństwo jako sakramenty miłości

Podczas ostatniego spotkania nasz gość, o. Karol Meissner OSB, rozpoczął wykład od powołania się na własne doświadczenia życiowe, które stanowiły niejako drogę dojrzewania w odpowiedzialności za myślenie, rozwój człowieczeństwa i wiary. Poruszony został temat powołania, które jest nadane każdemu człowiekowi jako szereg zadań do spełnienia w Bożym planie zbawienia skierowanym do konkretnej osoby.  W tym kontekście sakrament małżeństwa ujęty został jako zadanie, by troszczyć się o dobro Drugiego, tak, by stawał się przy nas lepszy. Bowiem angażując się w relację oblubieńczą uświęconą przez Boga, mamy stawać się z każdym dniem tak jaśniejący, by w naszej miłości mąż/żona rozpromieniali się swym wewnętrznym blaskiem. Jak ujął to nasz prelegent, miłość nie jest poruszaniem się po powierzchni, ale otwieraniem serca ukochanej osoby na dobro, które już w tym sercu pała, tak, aby rozkwitało. Jakie więc jest małżeństwo? Przede wszystkim święte – służy temu, by aż po sam kres w parze iść do Nieba. Jest ono ustanowieniem – związkiem budowanym na Bożym błogosławieństwie, przynależeniem, a więc oddaniem siebie. Jednak oddanie to może być absolutne jedynie wtedy, gdy uznamy niezbywalną godność osoby ludzkiej nadaną przez Stwórcę i wpierw oddamy siebie Jemu, w dalszej kolejności natomiast małżonkowi/małżonce. Oznacza to przyłączenie się do siebie w taki sposób, by spoiwem między dwojgiem ludzi był zawsze obecny Bóg. Co więcej, małżeństwo charakteryzuje godność rodzicielska wiążąca się z uposażeniem człowieka w płciowość i dary macierzyństwa, ojcostwa. Za pomocą tych przymiotów mamy rodzić w ludziach dobro, które sięga poza ramy rodziny, roztacza się szeroko i trwale.

Ponadto przywołana została analiza trzech typów miłości szerzej ukazana w encyklice Benedykta XVI „Bóg jest miłością”: eros, filia i agape, a także koncepcja 4 języków miłości, którą opisał w jednej ze swych książek Jean Guitton. Są to: język poetycki, ascetyczny, erotyczny i biologiczny. Co znamienne, żaden z nich nie ma na tyle bogatego zasobu słów, aby konstruować przejrzyste, precyzyjne i adekwatne pojęcia w opisie pojęcia miłości. Każdy posiada swoiste mankamenty i ograniczenia. Jak więc żyć miłością i pielęgnować ją, jeśli nie potrafimy ująć jej w karby naszego rozumu, jednoznaczności? Syntetyczną odpowiedzią jest tu ponaglenie do budowania więzi z Jezusem i naśladowania Go w naszym życiu, by na Jego wzór dawać siebie – obdarowywać tym, co mamy najcenniejszego. Oddanie i przyjęcie – tworzenie jedności, komunii, tak, by odczytywać w tym osobowym zespoleniu miłość Pana Boga. Jeśli buduje się relację opartą na owych wartościach, każde zbliżenie w małżeństwie, również cielesne, ukazuje najgłębszy sens oddania się Jezusa w Eucharystii, sens ofiarowania i przyjmowania – dzielenia się i przymnażania miłości w świecie.