Zabójczy perfekcjonizm

Kolejne spotkanie z cyklu o rozwoju duchowym poświęcone było perfekcjonizmowi. Czy raczej: zabójczemu niemal perfekcjonizmowi – zarówno w naszym życiu duchowym, jak i w tym doczesnym – studiach, pracy itp., bo przecież z naszych relacji z Bogiem, wynikają wszystkie inne relacje. Na początku ojciec Leonard zwrócił naszą uwagę na to, że choć bardzo często uczymy się od siebie nawzajem, obserwujemy jak w różnych sytuacjach radzą sobie inni, jakie rozwiązania się sprawdziły w ich przypadku, to mimo to musimy pamiętać, że każdy z nas ma swoją własną drogę, również tę duchową. Nie musimy być jak inni. Nie musimy robić wszystkiego maksymalnie, ale optymalnie (!).

Perfekcjonizm może prowadzić do niezadowolenia z siebie; poczucia, że to, co robię nigdy nie jest wystarczające, że zawsze może być lepiej; poczucia, że „dobrze” to za mało, bo musi być „najlepiej”. Co więcej – może prowadzić też do zgubienia intencji, celu, zastanowienia, po co właściwie coś robię. Może skutkować tym, że będziemy robili zbyt wiele, ponad nasze siły, może nieść też wyczerpanie emocjonalne i napięcie w relacjach z innymi. A Bóg przecież nie chce, żebyśmy się wykończyli!

Zdrowy perfekcjonizm jest realistyczny (nie: nierealistyczny), chce (a nie: musi), robi coś dobrze (nie: najlepiej), skupia się na procesie (nie na celu), stawia sobie wyzwania (nie: zadania), przyjmuje krytykę (a nie: nie znosi jej), uczy się na błędach (a nie: jest nimi sfrustrowany)

Źródeł perfekcjonizmu może być wiele – od relacji z rodzicami (zbyt krytyczni rodzice, zauważające błędy, ale nie sukcesy), przez presje środowiska (rówieśnicy, media, moda na samorealizację), po błędny obraz Boga (brak wiary w Jego miłość, życie w poczuciu winy spowodowanym przez grzechy).

Jak walczyć z perfekcjonizmem? Metodą małych kroków – zamiast robić coś na 100%, zrób to na 80&. Postaraj się rozróżnić wysiłek od rezultatu. Nie patrz na siebie przez pryzmat innych osób. Zrób w kalendarzu na wolny czas, odpocznij!, zrób coś, na co od dawna masz ochotę. I zastanów się: czy wymagałbyś od Twoich dzieci tyle, ile wymagasz od siebie? Nie? No właśnie! Bóg jest Ojcem. Też tak na nas patrzy. I pamiętaj: słowa z Ewangelii „Bądźcie doskonali, jak jest wasz Ojciec” (Mt 5,48) odnoszą się do życia wiecznego. Tam dopiero osiągniemy doskonałość.