Majówka w Krotoszynie

Na majówkę nasze duszpasterstwo wybrało się do Krotoszyna. Nie będzie przesadą jeśli powiem, że na kilka dni odcięliśmy się od świata.

Nasz ośrodek był w sercu lasu, więc to nie zasięg w telefonie szukał nas, lecz my jego. Ośrodek był wyjątkowy pod kilkoma względami. Pod schodami mieszkały z nami króliki, które za dnia przemykały koło nas na ogrodzie. Dziewczyny miały okazję spać w pokoju nie w dwu, a w trzypoziomowych łóżkach. Poza tym na naszej majówce nikt nie musiał wcześnie wstawać. Śniadania były o 10:00! Oczywiście towarzyszyła im modlitwa, codziennie odprawialiśmy także Jutrznię, Nieszpory i Mszę Świętą. Jedną nawet przenieśliśmy na zewnątrz. Eucharystii towarzyszył więc śpiew ptaków, szum drzew i… pianie koguta. Ten zresztą bardzo nas polubił, więc dało się go słyszeć o poranku, popołudniu, a i o trzeciej w nocy też dawał znać, że żyje. Cenione było siedzenie po nocach przy planszówkach i rozmowach. Za dnia robiliśmy bardzo dużo, a wszystkie te zajęcia obracały się w pojęciu relaksu. I jeżeli opis tej majówki wydaje wam się niewiarygodny ze względu na to, że rysuje się ona tak wspaniale, to na koniec dodam coś, co sprowadzi was na ziemię… naczynia po obiadach nie myły się same.

Sandra Soluk