Dobroć – spotkanie z o. Leonardem

„Jesteśmy bowiem Jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie dla dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je pełnili.” (Ef 2,10)

Brzmi dumnie, prawda? Dzięki rzetelnej i wytrwałej współpracy z Bogiem możemy stać się ludźmi naprawdę dobrymi. To znaczy osobami o prawym sercu, uprzejmymi, przedsiębiorczymi w spełnianiu dobrych (konkretnych) uczynków, dążącymi do prawdy, zdolnych nie utożsamiać złych czynów z popełniającymi je osobami.

Dobroć polega na kochaniu i szanowaniu ludzi bardziej niż na to zasługują. Ludzie dobrzy w innych dostrzegają raczej cechy dobre niż złe. Wierząc w dobroć człowieka, stwarzają w nim tę dobroć. Jest to jak danie komuś szansy, by zmienił się na lepsze. Bo czy może być dobrym ktoś, komu wszyscy złorzeczą i w kim nikt nie dostrzega żadnego potencjału? Ponadto dobroć jest zaraźliwa, kiedy spotykamy na swojej drodze ludzi dobrych, sami mamy w sobie więcej odwagi do czynienia dobra – w myśl przysłowia: z kim przestajesz, takim się stajesz.

W oczach Boga nie ma podziału na ludzi dobrych i złych, dlatego chrześcijanie powinni miłować swoich nieprzyjaciół. Nie można kochać Boga, a zarazem nienawidzić człowieka. Miłość nieprzyjaciół może realizować się przez modlitwę (błogosławieństwo ma taką samą moc sprawczą jak przekleństwo), przez czynienie dobra i bycie życzliwym oraz przez gotowość przebaczania doznanych krzywd w swoim sercu. Przebaczyć nie znaczy zapomnieć, lecz zrozumieć sytuację człowieka, który nas skrzywdził.

Na koniec jeszcze jedna refleksja o. Leonarda, do przemyślenia 😉 Wszyscy jesteśmy spragnieni dobrego słowa, a tak rzadko się nim nawzajem obdarzamy.

Pokój i DOBRO!