Bezdomność – spotkanie z panem Januszem Smurą

Nasz gość podzielił się swoim bogatym doświadczeniem w niesieniu pomocy marginalizowanym społecznie, przechodzącym poważne trudności życiowe, dotykanym przez skrajne ubóstwo. Obecnie działa jako wolontariusz w organizacji Barka, poszukując ludzi bezdomnych i zachęcając realnym wsparciem do podjęcia walki o ich własne życie. Zanim jednak podjął rolę społecznika, przeszedł niezmiernie długą drogę od upadku, bankructwa i alkoholizmu, przez dwadzieścia lat tułaczki bez własnego kąta i bezpieczeństwa, w tym dziesięć lat zamieszkania na dworcu, sypiania w wagonach kolejowych, a także doświadczenia ciągu alkoholowego. Jak zauważył referent, bardzo łatwo jest ulec dominacji przez środek uzależnienia i przestawić całe swe zachowanie na zaspokojenie jednej, druzgocącej potrzeby. Człowiek niewiarygodnie szybko wrasta w bezdomność czy nałóg. Jednak dzięki zbawiennemu splotowi zdarzeń i silnej woli pan Janusz nie poddał się, mimo kilkunastu daremnych prób zerwania z alkoholizmem oraz doświadczenia delirium tremens. Nie pijąc od osiemnastu lat, sam jako streetworker wychodzi naprzeciw potrzebom tych, którzy w swej niemożności tkwią nadal – z własnej decyzji, bądź też z poczucia wykluczenia. Jak zauważył nasz gość, nie każdy nadaje się do tego, by trafić na ulicę. Robi więc co może, by zawczasu przywieść do nowego życia tych, którym nie wystarcza sił na samotne zmagania.

Dane nam było usłyszeć także o niepomiernej roli terapeutycznej, jaką miał w życiu pana Janusza i jego bezdomnych kolegów z ośrodka teatr. Stał się to sposób na intensywne wypełnienie czasu, by nie osłabła wola do walki o swoje nowe życie. Grupa Wizyjna Dżaka Nikolsona – bo tak nazwano owo przedsięwzięcie – powstała po  niepozornej, acz treściwej zachęcie zaprzyjaźnionej aktorki Krystyny Feldman: „zróbcie sobie teatr”. No i zrobili, obnażając w sztuce „Przebudzenie” obraz własnych kompleksów i zmagań.

Poruszywszy wiele innych wątków, nasz gość podkreślił zarówno ciężar psychiczny, jaki niesie w sobie człowiek nie będący przypisanym do żadnego miejsca w tym świecie, jak i również dał wyraz ogromowi piękna i obustronnej satysfakcji z działalności na rzecz bezdomnych. Obecnie, pomagając w Barce, pan Janusz wyjeżdża także za granicę, by dosięgnąć wsparciem Polaków na emigracji.